…W pierwszej chwili narzuca się kolor, pewne światło wyłaniające się z obrazów,
stale elementy i wynurzające się obiekty.To, co się pojawia, przy refleksji nadobrazami artystki,
to to, że mamy do czynienia ze swoistym stylem, który tworzy zamknięty oddzielny świat.
Pytanie pojawia się przy próbie określenia, z jakim światem tak naprawdę mamy do czynienia?
Podobno obrazy są jak okna otwierające na przestrzeń malarza. Albo są jak lustra, w których odbije się
Białostocka malarka Beata Wasilewicz, której obrazy prezentowane byty na wielu wystawach w kraju i za granicą, obchodzi 25lecie swojej pracy twórczej. Z tej okazji w Muzeum Rzeźby Alfonsa Karnego odbyła się specjalna wystawa jej prac.
Do muzeum przybyło liczne grono miłośników malarstwa tej artystki. Beata Wasilewicz otrzymała także podziękowanie za dotychczasową pracę twórczą oraz list z gratulacjami od marszałka województwa
podlaskiego i Urzędu Marszałkowskiego. Malarka zapytana o blaski i cienie artystycznego życia podkreśliła,
iż w jej dotychczasowych doświadczeniach dominują cienie.
Gazeta Wyborcza, Gazeta w Białymstoku, 7-8 lipca 2001
Anioły tańczą tu nad fiołkową ziemią. Są niewyraźne, wyglądają tak, Jakby właśnie spłynęły ze średniowiecznego fresku. A powietrze? Powietrze mieni się od barw: Jest seledynowe, łososiowe, zielonkawe, i pachnie Prowansją.
Gentleman, Nr 10 (39) październik 2000
Urodziła się i mieszka w Białymstoku, mieście wyznawców prawosławia, katolików i muzułmanów, a także Polaków i Białorusinów, Tatarów i Litwinów. W mieście, w którym obok meczetu widać kopułę cerkwi.
Całe moje życie związane jest z kulturą Wschodu. Kulturą niezwykłą, fascynującą. Zawsze ekscytował mnie obrządek cerkiewny, poruszający najgłębsze pokłady ludzkiej wrażliwości. Prowokujący do wejścia w głąb siebie, przyjrzenia się, jacy naprawdę jesteśmy… Od nas samych, kreatorów otaczającej rzeczywistości zależy, jak będziemy żyć.
Róże, błękity, ugry, szarości, zielenie, czerwienie… Mnogość przenikających się barw i jeszcze więcej wynikających z nich odziaływań kolorystycznych. To z pewnością widzimy podczas pierwszego spotkania z obrazami Beaty Wasilewicz.