sny_prasa1Gentleman, Nr 10 (39) październik 2000

Urodziła się i mieszka w Białym­stoku, mieście wyznawców pra­wosławia, katolików i muzułmanów, a także Polaków i Białorusinów, Tata­rów i Litwinów. W mieście, w któ­rym obok meczetu widać kopułę cer­kwi.

…Całe moje życie związane jest z kulturą Wschodu. Kulturą niezwy­kłą, fascynującą. Zawsze ekscytował mnie
obrządek cerkiewny, poruszają­cy najgłębsze pokłady ludzkiej wrażli­wości. Prowokujący do wejścia w głąb siebie,
przyjrzenia się, jacy naprawdę jesteśmy… Od nas samych, kreatorów otaczającej rzeczywistości
zależy, jak będziemy żyć.

Świat Wasilewicz to świat widziany poprzez pryzmat jej przeżyć i refleksji. To świat intymny, malowany emocja­mi; trochę bajkowy jakby przywołany z sennego marzenia.

…Zaczynałam od realizmu, od stu­dium postaci, po czym moje malar­stwo ulegało pewnym modyfikacjom, żyło jakby własnym życiem.
Stało się zapisem wewnętrznego dojrzewania. Być może siła sprawcza malowania się­ga głębokiej pamięci i to ona jest swo­istą
membraną- dojście do niej dało­by odpowiedź na wiele pytań. Tą siłą jest Bóg.

 Jak sięgam pamięcią, przychodziły do mnie obrazy zdarzeń z jakiejś odle­głej przeszłości, na przykład przytulny, narożny pokój z ogromnymi oknami i rozciągającym się widokiem nieokre­ślonej przestrzeni lub obraz tarasu z wygodnymi fotelami, herbatą lub kawą na stoliku, wokół ogród z nie­ograniczoną dalą. Mam zawsze wraże­nie, że patrzę na to z dużej wysokości z równoczesnym odczuciem obecno­ści tego miejsca. Kiedy indziej widzę przy autostradzie ogromny, niebotycz­ny dąb z masą kolorowych liści. Są one w niezrozumiały sposób podświetlo­ne, przy czym kolory stają się inten-sywne i zmieniają się, jakby reagowa­ły na przypływ i odpływ światła. Ta przedziwna iluminacja sprawia mi ogromną radość, zostaje bowiem we mnie wrażenie jedności z drzewem…

Te osobliwe przeżycia można odna­leźć w cyklu „Sny, widzenia i przewi­dzenia”. Niekiedy w jej barwnych pej­zażach pojawia się człowiek, częściej sytuacje
świadczące, że ktoś tu był lub będzie.

Magiczne, „pełne przestrzeni” ob­razy Wasilewicz otacza pewna, tajem­nicza aura. Aura towarzysząca nam przez całe życie, na którą składa się wi­zerunek, jaki w sobie nosimy, ojca, matki, dzieciństwa – pewnej prawdy o sobie. Prawdy sterującej naszymi uczuciami, naszą wrażliwością. Praw­dy, która uczy pokory, przypomina, że jesteśmy tylko niewielkim, mało zna­czącym trybikiem Wszechświata.

Artystka zafascynowana bizantyjską i ruską sztuką, na ramionach drewnia­nych krzyży maluje stacje Drogi Krzy­żowej i Ostatnią Wieczerzę.
Jej orygi­nalne prace inspirowane ikoną niewiele mają wspólnego z typowymi, surowy­mi w wymowie krucyfiksami.

… W ikonie urzekła mnie zmysłowa wizualność połączona z metafizyczną treścią. W krzyżu – prostota znaku -symbolu i możliwości jego
plastycznej interpretacji również dzięki tak dużej różnorodności. Oprócz krzyża grec­kiego i prawosławnego są też m.in.: krzyż św. Andrzeja
w kształcie „X”, św. Antoniego w kształcie „T” czy wspa­niały drewniany, malowany o charak­terystycznej formie krzyż św. Francisz­ka z Asyżu.

Dwa niezwykłej urody krzyże Wasilewicz otrzymał podczas ostatniej wi­zyty w Polsce Papież Jan Paweł II. De­korowane elementami kwiatowymi, nawiązujące do prawosławia i religii muzułmańskiej oddają atmosferę kre­sów. Podobnie jak jej cała twórczość.