Któregoś roku w akademiku, studenci powracający na kolejny rok stawali zdumieni już w przedsionku.

Pojawili się nowi lokatorzy: arabowie, murzyni, mongołowie i węgrzy

Za chwilę przyjedzie wódz Apaczów, przywitał nas kolega.

Na tablicy informacyjnej ciągle pojawiały się takie ogłoszenia:

DZIŚ ROZGRYWANY JEST MECZ W SIATKÓWKĘ

POLSKA KONTRA RESZTA ŚWIATA.

albo zaproszenia na wieczorki: arabskie, murzyńskie, mongolskie itd.

Często teksty śmieszne były realną codziennością. Nad naszym pokojem mieszkali murzyni często imprezowali grając na perkusji i bębnach. Wielokrotnie zapraszali nas wykrzykując: dziś jest bal u murzynów p r z y c h o d ź c i e !!!

Pamiętam jak kiedyś weszłam do naszego klubu w którym stał duży telewizor aby zająć miejsce dziewczynom z pokoju. Wokół zalegały ciemności i tylko ekran telewizora iskrzył się światłem.

W klubie zwanym „Remiza” stały duże fotele z wysokimi oparciami. Usiadłam w jednym z nich i zaczęłam przyciągać pozostałe abyśmy mogły siedzieć obok siebie.

Jakież było moje zdumienie kiedy okazało się, że jeden fotel nie można ruszyć z miejsca. Na nic zdały się moje wysiłki. Próbowałam nim potrząsać, szarpać a fotel stał jak zaklęty.

Raptem spojrzałam w czerń fotela i zdrętwiałam. W powietrzu uśmiechały się białe zęby.

Krzyknęłam wniebogłosy.

Za sobą usłyszałam tubalny śmiech. Fotel poruszył się i w świetle telewizora zobaczyłam siedzącego murzyna !!!!!

Ileż to razy dochodziło w stołówce do scen jak z kabaretu. Obcokrajowcy dopiero co zaczynali naukę języka polskiego i ich próby rozmowy tworzyły niezapomniane klimaty.

Byli wyrwani z innej kultury i tradycji. Na początku nie rozumieli nic co wokoło dzieje się. Uśmiechali się i kiwali głowami.

Po jakimś czasie zaczęli uczestniczyć we wspólnych zwariowanych akcjach i zabawach.