Było to na początku roku akademickiego kiedy problemy mieszkaniowe stawały się
najpilniejsze.
Mojej koleżance widać grunt palił się pod nogami bo wpłaciła zaliczkę za stancję o której
będzie tu mowa.
Między czasie znalazłyśmy wspólne lokum z jeszcze dwiema dziewczynami na ulicy
Namysłowskiego ( na nasze nieszczęście )
Na prośbę Celiny ruszyłam z nią po odbiór zaliczki bo jak było wiadomo żadnej nocy tam nie
przespała.
Otworzyła nam drzwi właścicielka. Było już wiadomo od pierwszej chwili, że pieniędzy nie odda.
Bez żadnej charakteryzacji mogła w filmie grać wiedźmę.
Weszłyśmy na piętro po walizkę Celiny.
Pokój był duży mógł mieć około 20m2 a w nim 10 łóżek. Przy każdej ścianie 2 łóżka i pośrodku
tyle ile mogło się zmieścić.
Nigdy czegoś takiego nie widziałam. Na dodatek usłyszałam, że myć się można raz dziennie a
prysznic tylko w sobotę.