Był to już jeden z ostatnich moich przyjazdów do Cieszyna,
Przyjechałam do Zebrzydowic około 3-4 nad ranem. Weszlam do restauracji dworcowej nowo wybudowanej.
Siedziałam spokojnie czekając na pierwszy pociąg cieszyński gdy raptem otworzyły się drzwi i wszedł młody człowiek.
Stanął przy barze i zaczął rozmawiać z barmanem.
Po chwili z hukiem otworzyły się drzwi i stanął szczupły mężczyzna w butach oficerkach z pejczem w ręku. Szybkim krokiem podszedł do nowo przybyłego mężczyzny i zaczął go okładać.
Podniósł się krzyk i rumor. Byłam tak przerażona, że odskoczyłam od stolika bo uciekający pędził w moją stronę a był już cały we krwi. Na koniec dopadł go ten z pejczem i wywlókł z restauracji.
W Cieszynie opowiedziałam cioci o tym zdarzeniu. Skwitowała, że w nocy był alarm na granicy.