Alfreda poznałam u Katarzyny.
Był to mężczyzna około 70-ki, średniego wzrostu. Twarz miał szczupłą, wąski nos jakby lekko
orli, usta ładnie wykrojone, czarne brwi a pod nimi czarne oczy. Patrzył na rozmówcę wnikliwie
a właściwie przenikliwie. Było coś niezwykle pięknego w tej twarzy.
Widziałam go zawsze w garniturze i płaszczu czarno – szarym. Właściwie to trudno było
określić kolor ubioru bo odnosiło się wrażenie, że od lat chodzi w tym stroju a nie wykluczone,
że może i śpi. Ręce miał szczupłe o długich palcach.
Było coś intrygującego w tym człowieku.
Zwykle snuł opowieści a my tam zebrani słuchaliśmy go. Miał coś z guru. Pytaliśmy go o
wszystko odpowiadał jakby znał osobiście sytuację, wymieniał daty, imiona, pokrewieństwa.
Dotyczyło to historii jak i innych dziedzin. Sprawdzaliśmy to później w encyklopediach i
wszystko zgadzało się. Były jednak sprawy nie do sprawdzenia np. głos Jezusa w brzmieniu był
podobny do głosu W. Witosa!!!!
Interesował się numizmatyką i w tym był bezkonkurencyjny. Właściwie odkryła go Katarzyna
chodząc po rynku który mieścił się w tedy przy ul. Bema.
Niezwykłość była i w tym, że rozsiewał jakiś czar któremu ulegaliśmy wszyscy. Wpływ ten w
konsekwencji miał przynieść Kaśce zmianę w jej dotychczasowym życiu, pewnie i inne sprawy

na tym zaważyły, jestem jednak przekonana, że od tego się właśnie zaczęło.
Spotykałam go zawsze u Kaśki. Przesiadywał godzinami siedząc w płaszczu i nigdy nie tknął
niczego co mu zaproponowano do jedzenia czy picia. Widać miał takie zasady. Domownicy,
prócz Kaśki, traktowali go z przymrużeniem oka ale z dużą dozą życzliwości.
Pamiętam niezwykłą scenę kiedy to z mego domu wychodzili kolejno: naczelnik więzienia,
Alfred, dwóch recydywistów, Kaśka i ja zamykająca pochód. Alfred służył w tej okropnej sytuacji
jako rozjemca. Próbował ratować małżeństwo Kaśki ale już było za późno. Myślę, że sam był
przestraszony przebiegiem zdarzeń.
Później dochodziły do mnie słuchy o jego przeprowadzce bo dom w którym mieszkał z bratem
i bratową spalił się a może został wyburzony. Po latach dowiedziałam się, że nie żyje.