Mienił się, roziskrzał i tumanił kolorami
Rzeczywiste obrazy porozrywała mgła
Nic nie pasowało do niczego

Szłam po krainie snu
Nie znałam drogi ani celu
…………………………………………………….

Wolniutko, cichutko, niezauważalnie
zatrzymując się
lub przyśpieszając
docieram do
krawędzi
…………………………………………….

Biel otoczyła mnie
wsiąkając w ból
by w końcu
znieruchomieć.
…………………………………………………….

Tkwi w nas zawsze
czai się
ukazując się nagle.
Ocieramy się,
bratamy się.
Nie zgadzamy się.
……………………………………………………

Pojawił się znikąd.
Był świetlisty i cienki.
Cięciem rozcinał przestrzenie
Nie pozostawiał śladu
Niósł przemianę
……………………………………………

Między światłem
a cieniem
w iskrzeniu, mgle
pohukiwaniu,
zmierzchach
i świtach.
……………………………………………………………….

Tęsknota dopełniła się
by przerodzić się w bolesną pustkę.
……………………………………………………………..

Ruszyłam aby
po chwili przyśpieszyć.
Czułam pęd powietrza.
Obrazy mijały jak
w pędzącym pociągu.
Pęd wymiatał wspomnienia.
Nowe było nieuniknione
i czuła jego zapach.