Na ostatnim piętrze wchodziło się do małego korytarzyka a potem do dość dużej pracowni.
Od niej drzwi prowadziły do małego pomieszczenia. W samej pracowni była wnęka z plytą i zlewem. Ociec zrobił zasłonę z papieru na którym namalował wzór kwiatowo – geometryczny.
Duże okna zajmowały całą ścianę. Wszędzie stały obrazy dużo było książek i albumów.
Czasami nocowałam u niego. Pamiętam jak robiłam projekt do szkoly i dopiero nad ranem zasnęłam. Ojciec przyszedł do pracowni i nie budząć mnie uzupełnił brakujące napisy w projekcie.
To były lata 1966-67, czas trudny i zawiły. Rodzice od paru lat żyli w seperacji a ja wędrowałam od mamy do pracowni ojca. Cierpienie wynikalo z rozłąki, nieporadności rodziców. Nigdy nie mogłam pogodzić się ze stanem faktycznym.
Ojciec zmarł nagle w pracowni w wieku 58 lat.