Było to pod koniec roku akademickiego kiedy głowy dymią od nauki i różnych prac i pomysły przychodzą szalone.
Wszystko było rozpalone począwszy od gorących wieczorów po potrzeby szaleństwa.
Nie wiadomo komu to przyszło do głowy ale już dość późną porą zabrałyśmy poduszki, koce i prześcieradła i w trójkę przeniosłyśmy się na dach.
Noc była niezwykła. Niebo pokropkowane gwiazdami dawało wytchnienie po upale. Czuło się wreszcie chłód.
Przy kominach zaczęli pojawiać się zakochani. Na widok rozłożonej pościeli wycofywali się w pośpiechu. Nie wiadomo dlaczego ta sytuacja wyzwoliła w nas śmiech.
Zasnęłam z uczuciem niezwykłego szczęścia. Obudziły mnie gorące promienie słońca.
Czas było się zbierać.
Następna noc przyniosła nam rozczarowanie. Wejście na dach zostało zamknięte.