Mieściła się na ulicy Namysłowskiego a może Al. Kraśnickiej. Był to typowy dom jednorodzinny – typu klocek. Wchodziło się na parter kilkoma stopniami i po wejściu do środka zdumiewały otwarte drzwi chyba do kuchni a w nich stojący stolik z siedzącą starszą panią. Nie przepuściła nikomu trzeba było zostawić legitymację studencką lub dowód.
Na wszystkich kondygnacjach w pokojach mieszkały studentki. W piwnicy stał ogromny stół przy którym można było jeść. W pokojach było to zabronione.
Po wylegitymowaniu się i po uprzednim zezwoleniu na moją wizytę (później o tym poinformowała mnie Zuza bo zwykle nie można było nikogo przyprowadzać) udałam się na ostatnie piętro do pokoju mojej koleżanki w celu uczenia się i tylko uczenia jak obiecałam pani przy wejściu.
Kiedy Zuza otworzyła drzwi okazało się, że nie ma możliwości by dwie osoby mogły się tam zmieścić. Była to mała kuchenka z płytą kaflową przykrytą deską na której stały książki, przy ścianie przeciwległej rozłożono łóżko polowe z pościelą. W zlewie przy płycie kaflowej mieściła się Zuzy mała walizka na podręczne rzeczy.
Do pokoju można było wejść tylko przez łóżko no i tam się zatrzymać zaś druga osoba mogła usiąść na kuchni przykrytej deską oczywiście uprzednio robiąc sobie miejsce.