Weszłam w czyjąś śmierć, w ten proces chemiczno-fizyczny.
Na tym poziomie to rozpad, dezintegracja. Odczucie nieodwracalności i samotności.
Rzeczywiste obrazy porozrywała mgła
Nic nie pasowało do niczego
Ruszyła przed siebie.
Nie mogła napatrzeć się na mieniące się w słońcu kwiaty.
Nadeszła noc a z nią rozsypane w przestrzeni osiedle z gasnącymi światłami i rozkołysanymi drzewami od nasilającego się wiatru.
Była to świetlista przestrzeń z licznymi drzwiami.
Każde z nich otwierały inną drogę.
Zobaczyła własne marzenia, przestrzeń i rytm płynącej krwi.
No jak to? Teraz?
Szła po szczytach gór. Jednak okazywało się, że ponad nią pojawiają się kolejne.
Te którymi szła, były wystarczająco wysokie.
Stał zdumiony.
Miał poczucie, jakby coś utracił, bo przez chwilę musnęły go skrzydła anioła i pozostawiły smugę światła.
To była ogromna przestrzeń z intensywnymi barwami.
Przeważała jednak świetlista czerwień a w niej duża falująca chusta.
…Kocham pływanie.
Pływać mogę wszędzie tam gdzie czysta woda. Woda śni mi się często.
DZIECIŃSTWO
Dom mego dzieciństwa w Białymstoku na ulicy Mickiewicza jeszcze stoi. Nie ma w nim jednak ludzi których pamiętam, ani ogródka, drzew, płotu i świata widzianego czy raczej przeczuwanego, który poza ogrodzeniem wydawał się tajemnicą.
Droga. Jest ona bardziej w pamięci. Wokół wirują żółte płatki, liście, skrzące się fragmenty kory i mchu. Dół obrazu pomieszał się z górą. W dole jest żółto – złoto a w górze ciemna plątanina gałęzi – to jakby świat obrócił się lub stanął na głowie..